Jakie były początki pani pracy w charakterze opiekunki – skąd wziął się pomysł na podjęcie takiej pracy?
Miałam koleżankę, która pracowała parę lat w Adiutorze i podsunęła mi taki pomysł. Bałam się na początku, ale koleżanka zmotywowała mnie do nauki języka. Uczyłam się sama w domu. Przyjechałam do firmy na rozmowę i tekst językowy.
Pierwsze zlecenie było w Luksemburgu. Do opieki miałam panią na wózku, po udarze, która mieszkała z mężem. Bardzo dobrze wspominam to zlecenie, zostałam tam 3 miesiące.
Czyli na 1 zleceniu miała pani 2 osoby w domu? Wiele opiekunek obawia się takich zleceń.
Nie ma się czego bać, to było lekkie zlecenie. Zależy jak się trafi, ale w tym wypadku mąż bardzo pomagał, spędzał z podopieczną dużo czasu. Jeździł na zakupy, zajmował się domem, gotowaniem. Ja pomagałam jej w ubieraniu, przy myciu, opiekowałam się nią, ale dużo obowiązków wykonywał mąż. Razem jeździliśmy też do restauracji i zwiedzaliśmy Luksemburg, rodzina chciała mi pokazać swój kraj.
Miałam dużo wolnego czasu i tam uczyłam się też języka niemieckiego, samodzielnie mobilizowałam się do nauki. Wzięłam ze sobą książki i komputer.
Następne zlecenie miałam u pani samotnej z demencją, pracowałam tam w sumie przez 2 lata. Pani nie miała łatwego charakteru. Ja rozumiem to, że osoba w tym wieku, jest chora i trzeba się dostosować. To nie jest wina tych ludzi, że czasami są trudni. Trzeba się na to przygotować, to są osoby chore. Podopieczna miała bardzo miłą rodzinę, to też jest ważne.
Miałam tam czas na spotkania z koleżankami, innymi opiekunkami i na tych spotkaniach się wspierałyśmy. Zrezygnowałam z tego zlecenia, jak tej pani bardzo się pogorszyło.
Z podopiecznymi jest różnie, demencja czy Alzheimer różnie się objawiają. Niektórzy są spokojni – teraz mam takiego podopiecznego, a inni bywają uparci, czasami agresywni.
Miałam taką podopieczną w Krefeld, też pracowałam tam przez 2 lata. Seniorka była super i cała rodzina bardzo miła. Wymagała opieki takiej codziennej: pomoc przy umyciu, przy ubraniu i też pomoc w domu. W tym samym domu mieszkał jej syn, który mnie zastępował w weekendy. Co drugą noc musiałam wstawać do podopiecznej. To było dość ciężkie, ale ten syn mnie zastępował. Jak jechałam tam ostatni raz, to podopieczna tego dnia zmarła. Rodzina jednak mnie nie powiadomiła. Chcieli, żebym była na pogrzebie i jeszcze 2 tygodnie zostałam w tym domu. To było bardzo miłe z ich strony. Nawet odwieźli mnie na nowe miejsce pracy, żebym nie zjeżdżała do Polski, dostałam od razu nową ofertę z Adiutora.
Raczej wraca Pani do tej samej rodziny? Czy jednak preferuje Pani nowe oferty?
Zauważyłam, że lubię po jakimś czasie zmieniać miejsce pracy. Lubię poznawać nowe miejsca, nowe rodziny. Jak za bardzo się przyzwyczaję to jest to dla mnie trudniejsze. Lubię zmiany – wtedy też czas na zleceniu mija szybciej.
Aktualnie moim podopiecznym jest pan w wieku 88 lat z demencją, mieszka z żoną. Lubię tego pana, lubię to miejsce, dobrze się tam czuję. Pani nie wymaga opieki, trochę tylko jej pomagam przy ubieraniu, przy kąpieli. Gotuję, robię zakupy z synową. Bardzo fajna rodzina, tacy normalni ludzie.

Czym zajmowała się Pani wcześniej, zanim zaczęła pani wyjeżdżać do Niemiec?
Pracowałam w Mopsie, zajmowałam się osobami starszymi. Było tam bardzo ciężko, dużo podopiecznych. To było 10 lat temu, w tym roku mija 10 lato odkąd zaczęłam tą pracę w firmie Adiutor.
Co pani najbardziej lubi w tej pracy?
Ja od zawsze lubiłam się opiekować innymi ludźmi, taką mam naturę, generalnie lubię ludzi. Najpierw opiekowałam się młodszą siostrą, później ciocią, a następnie pracowałam w tym Mopsie…. Chociaż szczerze przyznam, że największą motywacją są zarobki.
A co jest dla pani najtrudniejsze?
Najtrudniejsza jest totalna demencją z agresją oraz wstawanie w nocy, takie co noc.
Co jest ważne w pracy opiekunki osób starszych?
Trzeba lubić ludzi i mieć chęci żeby się nimi opiekować, zrozumieć ich. Ja staram się nie zmieniać tych ludzi. Jak przyjeżdżam do czyjegoś domu to staram się dostosować – do zwyczajów, do rytmu dnia. Jak coś mi nie pasuje to stopniowo wprowadzam jakieś zmiany, ale głównie się trzeba dostosować. Mają swoje przyzwyczajenia i trzeba to uszanować. Jest się wtedy łatwiej porozumieć, bo oni widzą, że ja nie rządzę w ich domu, nie przestawiam wszystkiego.
Dlaczego od tylu lat współpracuje pani z firmą Adiutor?
Jestem zadowolona ze współpracy. Od 10 lat nie zmieniam firmy. Czuję się bezpiecznie i zaopiekowania przez pracowników firmy. Dostaję oferty zgodnie z oczekiwaniami. Naprawdę nie narzekam.
Co by pani powiedziała osobom, które chciałyby spróbować, ale się obawiają?
Nie się czego bać, bo rodziny bardzo się starają, żeby opiekunka dobrze się czuła w ich domu. Bywają oszczędni jeśli chodzi o jedzenie, ale wtedy warto wyraźnie powiedzieć, co się będzie jadło, trzeba się wyraźnie upominać. To są osoby starsze często oszczędne, nie ma co się przejmować, obrażać tylko o tym porozmawiać.
Języka trzeba się uczyć, bo to wiele ułatwia. Trzeba też dbać o sobie – wolny czas warto spędzać aktywnie, najlepiej aktywnie na świeżym powietrzu.
Lubię jeździć do niemieckich rodzin. Wbrew uprzedzeniom, to naprawdę fajni ludzie. Przez tyle lat tylko raz zdarzyło mi się, że córka była taka na dystans. Pozostałych wspominam bardzo dobrze.